Sytuacja w relacjach z Białorusią nie pozwala na otwarcie przejścia w Bobrownikach
"Też bym chciał, żeby ta granica była w zupełnie innym stanie" - podkreślił minister. Przypomniał, że w przeszłości Polska miała podpisaną z Białorusią umowę o małym ruchu granicznym, która ostatecznie nie weszła w życie (po stronie polskiej procedura się zakończyła, ale Białoruś jej nie dopełniła po swojej stronie).
Sikorski przyznał, że było to "w innych czasach, gdy liczba więźniów politycznych w Białorusi spadała, a nie rosła". "Teraz na Białorusi mamy do czynienia z największymi represjami w historii tamtego reżimu. Więc niestety, bardzo mi przykro, bo też bym chciał, żeby nasi przedsiębiorcy mogli prowadzić normalną działalność, ale to Łukaszenka z Putinem są na wojnie hybrydowej z Europą, nie na odwrót" - podkreślił.
24 maja podczas spotkania z mieszkańcami Białegostoku premier Donald Tusk mówił, że będzie analizował, czy możliwe jest ponowne otwarcie przejścia w Bobrownikach; to drogowe przejście z Białorusią, zamknięte od lutego 2023 roku w związku z kryzysem migracyjnym. Chodziło o pomoc środowiskom gospodarczym, zwłaszcza w Podlaskiem. "Ale od razu zastrzegam: ja nie podejmę tej decyzji, jeśli dowództwo wojskowe i straży granicznej będzie miało jednoznacznie negatywną opinię, że to może wpłynąć negatywnie na nasze bezpieczeństwo" - mówił wtedy premier.
Minister Sikorski pytany w Białymstoku o rządowe plany utworzenia tzw. strefy buforowej przy części granicy z Białorusią w Podlaskiem mówił, że pytanie o to, czy taka strefa jest potrzebna, powinno być skierowane do MSWiA i do Straży Granicznej. "Niewątpliwie jesteśmy celem operacji hybrydowej, to jest naprawdę coś, co się zmieniło w ostatnich kilku miesiącach" - zaznaczył.
"Wiemy, kto za tą operacją stoi i wiemy jaki jest jej cel. Celem jest pokazanie całej Europie, że zewnętrzna granica UE nie jest kontrolowana po to, żeby wywołać efekt polityczny - wzmocnić skrajną prawicę, która obiecuje, że Unię Europejską rozwali od środka. Do tego nie wolno nam dopuścić" - powiedział szef MSZ.
Pytany o kryzys humanitarny związany z nielegalną migracją z Białorusi do Polski zastrzegł, że "nie ma prawa ludzkiego do zamieszkania gdzie się chce". "Bo gdyby tak było, niepotrzebne byłyby wizy, paszporty, straże graniczne i tak dalej. Państwa, albo grupy państw, tak jak UE, mają prawo do kontrolowania granicy" - mówił Sikorski.
"Oczywiście chcemy, aby to się działo w jak najbardziej humanitarny sposób. Jak rozumiem, w nowym pakcie migracyjnym, który jeszcze nie wszedł w życie jest wizja tego, że mają być miejsca, w których można szybko rozważyć te wnioski o ochronę (międzynarodową). I takiemu, proszącemu o ochronę, powiedzieć bardzo szybko: albo ma nadzieję i wjeżdża, albo nie ma nadziei i jest odsyłany do swojego kraju pochodzenia" - dodał Sikorski.
Jak zaznaczył, kobiety i dzieci, które są po białoruskiej stronie zapory na granicy i próbują dostać się do Polski, są "ofiarami Łukaszenki i Putina". "Co z nimi zrobić? To jest bardzo dobre pytanie do Łukaszenki i Putina, to oni im dali wizy" - dodał Sikorski. Powtórzył, że Polska jest przedmiotem największego od kilkudziesięciu lat ataku hybrydowego. "Są podpalenia, ataki cybernetyczne, szpiegowanie. Niestety, jak to na wojnie bywa, niewinne ofiary czasami są niewinnymi ofiarami" - powiedział szef MSZ.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ par/